Quantcast
Channel: e-palacze.net » Mody
Viewing all 53 articles
Browse latest View live

IPV2 Mini – mały, ale wariat

$
0
0

Dzisiaj przyjrzymy się bliżej małemu, ale pełnemu energii i werwy urządzeniu – mowa oczywiście o IPV2 Mini. Mod jest napędzany jednym akumulatorem 18650 o mocy 7-70W. Na pierwszy rzut oka IPV2 mini wygląda bardzo niepozornie – przypomina trochę Isticka w nieco zmienionych kształtach. Przez to na początku wzbudza raczej mieszane uczucia, bo nie zachwyca wyglądem czy oryginalnym designem. Trzeba jednak przyznać, że jakość wykonania i przyjemność z użytkowania rekompensują wszystkie braki.

Parametry & Kwestie Techniczne

IPV2 Mini raczy nas taką oto konfiguracją :

1×18650 (Zalecane Wysokoprądowe)

Regulowana moc w zakresie 7-70W

Napięcie w zakresie 3,6-8,5V

Odczytywana rezystancja – 0,2-3.0 Ohm.

Ładowanie USB – Micro typu B

Mod posiada również kilka przydatnych i ciekawych zabezpieczeń takich jak np. te przeciwko odwrotnemu włożeniu akumulatorów czy chroniące przed przegrzaniem. W ramach ciekawostki warto wspomnieć, że urządzenie posiada również pięć „miejsc” w pamięci – można sobie zapisać swoje ulubione ustawienia mocy, a potem wybierać je szybko za pomocą menu. Wygodne i pomysłowe.

Trzeba przyznać, że zakres mocy został dobrany idealnie i przypadnie do gustu większości użytkowników – ani za dużo, ani za mało. Sporym minusem jest tylko jeden akumulator zamiast dwóch – ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Zawsze można nosić ze sobą drugi – zapasowy.

Mały, ale wariat

Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie to jak owa zabaweczka leży w dłoni – no po prostu cud, miód, malina. Wygodny, mały i poręczny kawał moda, niby mały ale jednak wariat. Druga rzecz to opisywane wcześniej menu z możliwością zapisywania sobie ustawień mocy – świetna rzecz. Sam rozmiar naprawdę mi odpowiada – urządzenie jest niewielkie, ale jednak czuć je w dłoni. Przyciski chodzą gładko, nie spotkały mnie żadne większe problemy.

Podsumowując, jest to jak dla mnie hit. Świetna rzecz – podręczny płucokopacz. Za cenę 289 zł (bez akumulatorów) brałbym go chętnie, zwłaszcza że siedzi na znanym chipie SX330V2C.W miarę pewna i bardzo wygodna rzecz – oby takich więcej. Warto wydać na niego takie pieniądze, wręcz powiedziałbym, że to realna konkurencja dla Sigeleia 50W czy Isticka 50W.


Dlaczego lepiej odpuścić Nemesisa?

$
0
0

Dzisiaj przyjrzymy się urządzeniu, które jest powodem wielu dyskusji – rozważymy plusy i minusy jednego z popularniejszych, a zarazem tańszych modów mechanicznych. Mowa oczywiście o Nemesisie, który przyciąga ludzi jak magnes – kusząc niską ceną i całkiem atrakcyjnym wyglądem.

Tania rurka, ale cena adekwatna do jakości

Najtańsze klony Nemesisa można kupić już za około 50-60 zł, jednak niestety w tym wypadku, cena zdecydowanie odpowiada jakości. Trzeba przyznać, że na początku całość wygląda ładnie, ale prędzej czy później dociera do nas bolesna prawda, że wydane przez nas pieniądze można uznać za absolutnie zmarnowane.

Nemesis na pierwszy rzut oka wygląda zachęcająco – jednak niestety po dłuższym użytkowaniu, rurka zmienia się w beznadziejny, obdrapany, a często nawet nie trzymający się już kupy sprzęt.

Nawet droższe wersje klonów fatalnie znoszą nawet umiarkowaną eksploatację, a co gorsza, w trakcie pracy występują odczuwalne spadki napięć. Spore spadki w Nemesisie w prosty sposób przyczyniają się do szybszego rozładowania akumulatora – a co za tym idzie, zwiększonej ilości cykli/obniżonej żywotności.

Oh, bez żartów. Nie może być taki zły?

Odradzam zdecydowanie zakup Nemesisa! Nie dajcie się złapać na niską cenę czy też ładny design, bo ten design zniknie w miesiąc czy dwa, zostawiając na swoim miejscu sprute, wytarte i brzydkie zewnętrzne połacie Nemesisa.

Cena jest chyba jedynym plusem owej rurki od siedmiu boleści – nawet z gwintem potrafią być problemy i zdarzają się dość często. O problemach ze skręcaniem nawet szkoda wspominać. Spadki tego body zdecydowanie odrzucają, po testach z moimi znajomymi okazało się, że napięcie potrafi spadać nawet o 0,3V(!!!!)

Niestety to bardzo nieudana konstrukcja, której jedyne zalety to wygląd i niska cena. Zamiast Nemesisa polecam raczej SMPL, 4Nine, albo na przykład Fuhhatana – Takie mody zostaną z nami na dłużej, nie powodując bolączek, stresów i nieprzewapowanych liquidów.

Orchid V5 – tani tank na start

$
0
0

Czas na sprawdzenie Orchida V5 – jednej z tańszych opcji, jeśli chodzi o Tank Vaping. Muszę przyznać, że od bardzo dawna fascynował mnie jego wygląd – stateczna matowa tuba, od bazy aż do dripa. Trochę kosmiczny klimat, taki… niestandardowy. Z pewnością odbiegający od innych propozycji na rynku. Mowa oczywiście o klonie przygotowanym przez Tobeco – niestety, na polskim rynku o oryginał jest naprawdę bardzo ciężko, nie wspominając już o jego cenie.

Na początku wydawało mi się, że Drip Top jest na stałe powiązany z szybką – nie jest to jednak prawda. W zasadzie – Orchid jest atomizerem całkowicie RTA, nie ma do niego kupnych grzałek. Cóż, w tym wypadku trudno mówić o osiągach – wszystko zależy od skręconych grzałek. Da się wycisnąć z niego dość dobre chmurki i wyrazisty smak, ale ciężko tego dokonać – ciasnota bazy, niewygodne ułożenie waty i częste przecieki dają się we znaki.

Baza na grzałki Orchida jest niewielka – podobna do tej widzianej między innymi w Foggerze i w dodatku dość niewygodnie się obraca. Ponadto, Orchid posiada dwie niezbyt wielkie air-holes. W tym przypadku brakuje też opcji regulacji przepływu – postawiono na stały układ.

Istotna Wada

W Orchidzie V5 zastosowano niestety Kayfunowe szybki, które są… Nie będziemy owijać w bawełnę, to zwykłe plastikowe badziewie. W tym przypadku nie ma zatem mowy o zalewaniu ostrych/intensywnych liquidów – pomarańcza, cytryna, cola czy też grejpfrut po prostu ją zniszczą.

Szybka na wymianę kosztuje około 5 złotych, jednak kilka szybek tygodniowo i się żyć odechciewa. A niech cię Tobecco, niech cię zaraza.

Podsumowanie

Orchid V5 jako opcja budżetowa sprawdza się całkiem nieźle – nie jest to parownik wysokich lotów, ale do najgorszych też go nie zaliczymy. Pomimo braku regulacji przepływu powietrza i zastosowania szybki kontrolującej co możemy wapować, a co nie (Ehh, no to jest po prostu złośliwość rzeczy martwych) nadal da się korzystać z tego tanka na akceptowalnym poziomie waperskiej kultury pracy – chmura możliwa do wyciągnięcia jest, smak możliwy do wyciągnięcia jest. No i przy okazji portfel nie cierpi – Orchid V5 jest do nabycia w cenie 59 złotych.

Recepta na wielką chmurę

$
0
0

Na praktycznie wszystkich portalach społecznościowych i forach o tematyce elektronicznych papierosów przewija się temat wielkich chmur. Użytkownicy udostępniają swoje filmiki, w których chwalą się sprzętem, coraz bardziej wymyślnymi systemami grzewczymi i oczywiście ogromnymi chmurami.

Można odnieść wrażenie, że cały świat elektronicznych papierosów oszalał nagle na punkcie wielkich i gęstych kłębów pary, a każdy chce być w tym najlepszy. W Stanach Zjednoczonych zorganizowano nawet zawody na największą chmurę, w których główną nagrodą było 10 tysięcy dolarów.

W tym momencie pojawia się pytanie: czy każdy jest w stanie zrobić coś takiego? Prezentujemy dzisiaj kilka wskazówek, które pomogą zwiększyć twoją chmurę, ale przy okazji zachować też bezpieczeństwo i smak podczas tego typu wyczynów.

Jaki sprzęt? wapowanie

Najlepiej do takiego wapowania nadają się kombinacje boxów z regulacją mocy i napięcia. Droższe modele pozwalają nam osiągnąć oporność grzałki nawet poniżej 0,2 oHm! Dlatego powinniśmy celować w mody, które posiadają moc powyżej 100W. Kolejnym krokiem jest znalezienie drippera, który umożliwi nam zamontowanie dwóch systemów grzewczych z dość dużą komorą spalania. Zapewni to idealny przeciąg i odpowiednią ilość generowanej pary.

Wybór grzałki

Jeśli chcemy bić rekordy to możemy zapomnieć o zwykłym micro coil i drutach oporowych takich jak te 0,2 milimetra. Bardziej odpowiednie będzie coś w przedziale od 0,3 do 0,5 milimetra. Najlepiej jest połączyć dwie różne szkoły/techniki – na przykład clapton coil z micro coil i stworzyć podwójnego potwora gotowego na wszystko.

W takim wypadku jedynym sensownym knotem do naszej zabawy jest wata lub specjalne wato-podobne produkty, sznurek może okazać się zbyt powolny w temacie transportowania płynu i wpłynie negatywnie na gęstość chmury oraz wszystkie inne odczucia w czasie wapowania.

Odpowiedni liquidpapieros elektroniczny

Oczywiście jest to bardzo istotna sprawa, ponieważ nie samym sprzętem i grzałką waper żyje. Pamiętajmy o tym, że im większa zawartość glikolu propylenowego, tym nasza chmurka będzie mniejsza i bardziej drapiąca.

Wszystkie aromaty zrobione są na bazie glikolu, dlatego w tym wypadku najlepiej sprawdzą się te, które można mieszać w mniejszym stężeniu niż 5 procent. Niektórzy decydują się też na samą bazę glicerynową o zerowej zawartości nikotyny. Wtedy mamy pewność, że nasza chmura będzie bardzo gęsta i duża objętościowo, dodatkowo nie będzie nas nic drapało w gardło i płuca. Jedyną wadą jest to, że gliceryna jest bardzo gęsta i musimy wybrać na knot materiał, który doskonale transportuje płyn.

 

Grzałki i taśma oporowa?

$
0
0

Jeśli wiesz jak prawidłowo kręcić grzałki na drucie oporowym, a w dodatku masz trochę wolnego czasu oraz dostęp do taśmy oporowej to warto spróbować kolejnego wynalazku. Nie nadaje się może on na dłuższy okres wapowania, ale z pewnością jest fajną ciekawostką.

Czy ktoś kiedyś tego używał?grzałka e-papieros

Taśma przeżywała swój okres świetności, gdy na światowym rynku waperskim królował mesh i wszystko, co tylko miało możliwość umieszczenia go w swoim sprzęcie. Wtedy bardzo często spotykało się grzałki zrobione z tego wynalazku. Powód był dość prosty, taka taśma jest dużo bardziej elastyczna i dzięki temu zawinięcie jej wokół knota jest mniej problematyczne niż w przypadku drutu oporowego, a dodatkowo taśma wybacza więcej błędów u początkujących. Jenak technika idzie we wszystkim do przodu i dość ciężko byłoby zmieścić tak obszerną grzałkę w jakimś małym i zgrabnym dripperku, a tym bardziej w klasycznym clearomizerze.

epapieros

Jakie zalety?

Tak jak wspominałem wcześniej, największą zaletą tego typu rozwiązania jest przede wszystkim elastyczność. Można bardzo łatwo nakręcić porządną grzałkę, a w momencie gdy już wszystko jest na swoim miejscu, bez trudu poprawimy zwoje i umiejscowimy je w miejscu, w którym powinny się znajdować. Warto dodać, że to samo w przypadku drutu oporowego może stwarzać małe problemy.

Kolejnym plusem jest duży margines błędu – nawet jeśli coś nie jest idealnie to nieodczuwany tego bardzo w czasie wapowania lub można to łatwo poprawić. Obecnie może to nie jest jakiś straszny problem, jednak w przypadku mesha były jedynie dwie opcje. Pierwsza – wszystko było idealnie oraz równo złożone i tak też działało, albo druga, gdzie wystarczyło małe niedociągnięcie, by wszystko nam się sypało.

Czas na wady

Niestety wad było o wiele więcej, a największą z nich są chyba rozmiary takiej taśmy. Może ona właściwie służyć wyłącznie do wapowania w przystosowanych do tego parownikach. Nie ma możliwości, by zmieściła się w innych parownikach i prostych konfiguracjach. Z doświadczenia wiem jednak, że są ludzie, którzy robili z niej grzałki w trochę inny sposób. Kolejną ogromną wadą było to, że przez swoją szerokość, taśma gromadziła na sobie w bardzo krótkim czasie spore ilości nagaru. Przywoływana zaleta elastyczności była również w dużej mierze wadą. Jeśli już postanowiło się wymienić lub wyczyścić knot to nie było mowy o żadnym przepalaniu. Podczas wyciągania knota, zniszczeniu i wygięciu ulegała cała grzałka.

Aspire Triton – Do You Even Tank Bro ?

$
0
0

Dzisiaj zajmiemy się Aspire Tritonem – jednym z nowszych tanków od Aspire. Obiecująca konstrukcja, schludny wygląd, czyżby to był model, który zdetronizuje Subtanka?

Na pierwszy rzut oka Triton wygląda dość…. hmm. Ciężko to określić. Mechanicznie? Przypomina trochę tanki do baterii Ego. Całość jest dostarczana w schludnym pudełku i prezentuje się dość dobrze. Na pierwszy rzut oka widoczne są tryby palenia i zalewania oraz podobny do subtankowego system Airflow.

Możliwości & praktyczność

Fabrycznie Aspire Triton dostarczany jest z grzałkami 0,3 i 1,8 ohm. Na tej pierwszej można pokusić się o 70-80W i nie skutkuje to bobrem, w przeciwieństwie do subtankowych grzałek.

Chmura soczysta, gęsta, świetny smak – nic tylko zachwalać. Naprawdę świetna sprawa – testowany na 50 i 65W sprawował się genialnie. Gęsta, smaczna chmura, o to właśnie chodzi w wapwoaniu.

Kolejna kwestia, w której Subtank przegrywa – Triton ma faktycznie aż dwa systemy Airflow – jeden przy bazie i jeden przy dripie, co zdecydowanie ułatwia użytkowanie. Do tego parownika pasują grzałki znane z Aspire Atlantis V2 – ogólnie Triton to taki nieco ulepszony Atlantis V2 zalewany od góry. To jest z kolei bardzo wygodne – przekręcamy pokrętło u góry w tryb zalewania, zdejmujemy drip, zalewamy, wsuwamy drip ponownie i powrót do trybu palenia. Proste, szybkie i łatwe, a dodatkowo wygodne.

Osiągi

e-papierosKorzystając z Tritona udało mi się chmurą przebić kumpli z dripperami na wyższych niż moje ustawieniach mocy i podobnej oporności grzałki – wręcz szok. Triton ma się niesamowicie dobrze, w tym aspekcie również bije Subtanka na głowę. Chmury gęste, smaczne, bez większych problemów czy „bobrów”.

Istotna wada

Triton ma jedną istotną wadę – w zestawie nie ma niestety bazy RBA – co wyklucza natychmiastowe kręcenie grzałek samemu. Z drugiej strony, nie uznałem tego za konieczne, osobiście używam go z fabryczną grzałką 0,3 Ohm. Te ponoć cieszą się długim życiem, a kosztują niewiele, więc można poszaleć. Ewentualnie można zakupić też bazę RBA, kosztuje ona bodajże około 22,5 zł, więc wydatek wielki to nie jest, a i zabawy sporo. Ja jednak wolałem sobie ją darować i nie tracić czasu na kręcenie setupów, skupiając się na chmurce.

Podsumowanie

Podsumowując całość – Tritona zalecam jako dużo lepsze zastępstwo dla Subtanka. Świetne osiągi, świetne fabryczne grzałki, tylko brać i cieszyć się e-paleniem. Brak RBA jest pewnym minusem, ale rekompensują to świetne zespoły grzewcze od Aspire.

Tritona można nabyć w popularnym sklepie E-Dym w cenie 139 zł, bądź na przykład w eSmokingWorld w cenie 149 zł. Jak dla mnie to gra warta świeczki, warto się na chwilę zatrzymać zanim sięgnie się po oklepanego Subtanka, żeby potem narzekać.

DIY – Jak zrobić boxa mechanicznego 18650? Część pierwsza

$
0
0

Zapewne wielu z was zastanawiało się jak zrobić sobie własnego moda. W nowej serii artykułów, poinstruuję co i jak.

Uwaga – Tzw. Disclaimer:

Te artykuły przeznaczone są dla ludzi, którzy wiedzą o co chodzi w elektronice i elektrotechnice – o znajomości prawa Ohma nawet nie wspominam, bo jest to absolutna podstawa pracy z MOD-ami, warto wiedzieć chociażby :

1) Jak się lutuje komponenty

2) Jak działają połączenia akumulatorów

3) Co to jest MOSFET czy też Tranzystor N-MOS i do czego służy

Większość tych rzeczy wytłumaczę tutaj – ALE absolutnie proszę wszystkich czytelników o rozsądek. Jak mówi stare powiedzenie: „Jeśli się nie znasz, to nie wykonujesz, bo życie ryzykujesz i czas swój marnujesz”.

Jeżeli ktoś jest absolutnie zielony, wszystko to co opiszę wykonuje na własną, nieprzymuszoną odpowiedzialność i jest świadomy tego, że został ostrzeżony. Prąd to nie zabawka.

Zaczynamy

Box mechaniczny to najprostsza forma zasilania – Box dostarcza moc w oparciu o Prawo Ohma, dostarczając jej tyle ile wylicza się ze wzoru:

P = u^2/R

Gdzie P to Moc wyrażana w Wattach [W], U to napięcie wyrażane w Woltach [V] a R to rezystancja (Opór) [R] – w wypadku tego zasilania, będzie to po prostu oporność grzałki.

Trzeba pamiętać, że rezystancja nie może być zbyt niska – w przeciwnym wypadku ugotujemy akumulatory. Żeby uniknąć nieprzyjemności z tym związanych, wystarczy wyliczyć maksymalną bezpieczną rezystancję grzałki, również z jednego ze wzorów prawa Ohma :

R = U/I

I jest to prąd, podawany w Amperach [A]. Maksymalny prąd rozładowania akumulatorów jest zazwyczaj znany – przykładowo jeżeli popatrzymy na AWT 40A, oznaczenia mówią nam, że PRODUCENT OBIECUJE (Ale może kłamać !!) nam 40 Amperów prądu rozładowania w fazie pierwszej, czyli do rozładowania całkowitego.

Teraz, kiedy mamy już podstawy, pora wziąć się za grubszą rurę. Do sklepu po części, biegiem marsz!

W sklepie…

Do wykonania boxa potrzebne nam będą (Wyposażenie może różnić się zależnie od modelu boxa jakiego zaprojektujemy – nie każdy lubi to czy tamto.)

  • Koszyk na Akumulatory 18650 (Można też zastosować np. 26650, jednak na te ogniwa nikt nie produkuje koszyków sklepowo, można je nabyć tylko u domowych konstruktorów, żadna fabryka ich nie robi.)
  • Tranzystor N-MOS – czyli MOSFET. Najpopularniejszym modelem jest IRLB3034PBF – o tranzystorach wspomnę potem.
  • Obudowa – tutaj kwestia gustu. Plexi, drewno, stal, każdy kto co lubi.
  • Głowica – Konektor, lub w budżetowej wersji w nagłych wypadkach starczy nam głowica od e-papierosa EGO po wyjęciu przycisku i elektroniki
  • Przycisk – nie musi być jakiś specjalny – wystarczy praktycznie każdy. Kwestia gustu.
  • Kable – zalecałbym zakupić dwa rodzaje, kable cieńsze i grubsze. Cieńsze posłużą do wysterowania tranzystora, a grubsze do łączeń.
  • Opcjonalnie woltomierz, kwestia gustu i praktyczności.

Tranzystory, co po co?

tranzystorNormalnie przyciski których używamy na co dzień zazwyczaj są przystosowane do małych prądów – rzędu maksymalnie dwóch Amperów. W wypadku kiedy nakarmimy go większym prądem, przycisk staje się rezystorem, opornikiem – z racji jego rezystancji wewnętrznej, przez co zaczyna się grzać, a finalnie pali sobie styki i przestaje działać.

Żeby uniknąć konsekwencji takiego występku, używa się tranzystorów N-MOS. Tranzystor wygląda bardzo charakterystycznie :

Trzy nóżki to kolejno od lewej : Bramka, Dren i Źródło. Metalowa płytka z dziurką u góry to to samo co Dren – zazwyczaj ucina się środkową nóżkę, a wyjście drenu łapie właśnie przy owej płytce, dla wygody.

Tranzystor N-Mos ma specyficzne działanie – „Puszczamy nim prąd naokoło, omijając przycisk”. Przycisk daje tylko sygnał w obecności tego elementu, nie biorąc jednak na siebie prądu – szczęśliwy, żywy przycisk.

Główne parametry na jakie się patrzy w tranzystorach N-MOS do zastosowania w boxach to Próg Otwarcia Bramki (Napięcie minimalne i maksymalne przy którym bramka przepuszcza prąd) oraz Moc i Prąd maksymalne.

Połączenia akumulatorów – hulaj dusza

Z racji tego, że wszystko warto poprzeć schematem, teraz przyjrzymy się typowi połączenia akumulatorów który do trafi do boxa.

Do wyboru są dwa sposoby – Połączenie Szeregowe i Połączenie Równoległe.

bateria do e-papierosaZaprezentuję to na bateriach AA 1,5V – każda z baterii na obrazku ma 1,5V napięcia, jednak sposób połączenia je różni.

Pierwszy sposób połączenia to łączenie równoległe. W ten sposób uzyskujemy prąd będący sumą prądów rozładowania wszystkich ogniw:

Az = A1 + A2 + A3 +A4

Ponadto sumuje się ich pojemność.

Jednak napięcie w układzie pozostaje niezmienne.

U = 1,5V.

Drugi sposób, połączenie szeregowe – sumuje nam napięcia:

U = U1 + U2 + U3 + U4

Jednak ma to swoją wadę – prąd rozładowania jest równy prądowi najsłabszego ogniwa.

Jeśli połączymy szeregowo ogniwa o prądach rozładowania 30A, 40A, 10A i 2A, układ będzie posiadał prąd rozładowania 2A.

Co wybrać ?

Z elektrotechniki wynika specyficzny fakt – im większe napięcie, tym mniejszy prąd, i mniejsze straty owego prądu. W tym wypadku można pokusić się o boxa szeregowego.

Jednak, połączenie szeregowe ma istotną wadę – zużycie nie rozkłada się równomiernie na akumulatory. Najbardziej zawsze będzie obrywał akumulator najmocniej już „napoczęty” – i to on będzie do wymiany jako pierwszy. Akumulatory do takiego połączenia powinny być jak najlepiej zbalansowane.

Trzymajcie się ciepło drodzy czytelnicy – w następnej części artykułu jeszcze tylko trochę projektowania i materiałoznawstwa, a potem tylko konstrukcja i nic poza uciechą z nowej zabawki

Trudne? Niezrozumiałe? Ciężkie? Dajcie znać w komentarzach. Pomożemy wam zrozumieć to co trzeba.

Authentic Wotofo Sapor RDA – Kolejny dripper

$
0
0

Jak już wiele razy wspominałem, jestem ogromnym fanem dripperów. Zainteresowałem się nimi zanim jeszcze stały się modne, a w standardzie była możliwość zamontowania tylko jednej grzałki. Pamiętam jak moi znajomi dziwili się, że chce mi się non stop wyciągać ustnik i co chwilę zakraplać płyn. Tłumaczyłem im wtedy, że przecież zwykłe papierosy też nie są zbyt wygodne – musisz mieć pamiętać o zapalniczce lub zapałkach, a o przyjazne miejsce do palenia jest coraz trudniej. Nikogo zatem pewnie nie zdziwi fakt, że ostatnimi czasy zakupiłem sobie nową zabawkę. Tym razem padło na Authentic Wotofo Sapor.

Prezentacja

Jeśli chodzi o wygląd to trzeba przyznać, że jest naprawdę dobrze. Parownik jest raczej z tych większych, ale na szczęście, na zewnętrznej stronie komory nie ma żadnych zbędnych pierścieni i dziwnych wzorków. Wiecie o czym mówię – wszystkie te rzeczy, które zdaniem producenta mają upiększyć nasz sprzęt, a najczęściej finalnie go tylko oszpecają. W tym przypadku jest inaczej, a jedyne, co rzuca się w oczy to mały, estetycznie i precyzyjnie wygrawerowany – czarny napis Sapor.

e-papierosPierścień do regulacji przepływu powietrza jest górnym kapem, który można łatwo ściągnąć i trzeba przyznać, że jest to zaskakująco wygodne rozwiązanie. Przekonujemy się o tym wtedy, gdy trzeba coś poprawić w grzałce i nie musimy wszystkiego rozbierać oraz ściągać całego kapturka.

W środku znajdziemy aż cztery słupki, służące do mocowania systemu grzewczego. Dzięki temu możemy bez problemu zamontować co najmniej dwie grzałki, a co lepsi kombinatorzy będą w stanie bardzo szybko i łatwo wmontować nawet cztery takie systemy, co kompletnie zmienia parownik z klasycznego drippera na parowóz.

Działanie i użytkowanie

papieros elektronicznyOczywiście w momencie rozpoczęcia testów sprzętu, byłem zbyt leniwy, żeby kombinować i przygotować kilka grzałek. Postanowiłem pójść po linii najmniejszego oporu i zrobić tylko dwie podstawowe. Gdy już wszystko było na swoim miejscu (dwa micro coile + 5 zwojów drutu oporowego 0,2 milimetra + wata), przyszedł czas na zakroplenie i sprawdzenie chmury. Pierwsze wrażenie? Bardzo duży przeciąg, ale nauczyłem się już wapować na takich zestawach, zaciągając od razu wszystko do płuc.

Tego typu przeciągi spowodowane są przede wszystkim tym, że zamiast klasycznych air hole mamy jeden wielki pasek i pierścień z możliwością regulacji. Ogólnie parownik ma w sobie kilka fajnych rozwiązań i jeśli jesteśmy osobami, które lubią drippować to spokojnie może zostać naszym podstawowym sprzętem do codziennego wapowania. Dodatkowym atutem jest cena, ponieważ używany egzemplarz w idealnym stanie można dostać już za 50 złotych.


DIY – Jak zrobić boxa mechanicznego 18650? Część Druga

$
0
0

Oto druga część poradnika dotyczącego tworzenia własnego moda mechanicznego 18650. Jeżeli ominął cię pierwszy artykuł – przeczytaj go koniecznie, jest bardzo ważny. Znajdziesz go w tym miejscu.

Ponownie przypominam  – ludzie atechniczni, którzy nie mieli nigdy do czynienia z elektroniką i elektrotechniką nie powinni próbować – to niebezpieczne. Prąd to nie zabawka, wszystko robicie na własne ryzyko. No to co, do roboty.

Skoro wiecie już o łączeniach, wiecie o zaletach i wadach obu, wiecie o mosfetach i wiecie o tym po co to wszystko, to chyba czas na konstrukcję.

Zaczniemy od obudowy – w tej należy nawiercić dwa otwory. Jeden o średnicy odpowiadającej średnicy głowicy i jeden o średnicy odpowiadającej przyciskowi. Rozmiar to kwestia gustu – możecie wybrierać od mikroprzełączników (Tzw. micro-switchy) do wielkich przycisków, możecie wybrać mikrogłowicę 510 albo wielki konektor od FatDaddyVapes. Wszystko to kwestia gustu – wybierzcie to, co odpowiada wam najbardziej.

Część elektroniczna

Jak zapewne się drodzy czytelnicy domyślacie, schematy. Schematów czas… Pokażę wam schemat dla boxa posiadającego połączenie równoległe, ale i dla takiego o połączeniu szeregowym – wasz wybór, którego użyjecie. Schemat pierwszy to schemat boxa z połączeniem równoległym – to najpopularniejsza opcja.

schemat

Schemat jest bardzo prosty – rzeczy, które mogą sprawiać trudności to chociażby dziwny kształt na mosfecie. Co to jest? To jest rezystor. Mosfet w trakcie działania gromadzi na sobie trochę ładunków, rezystor ma je rozładować. 10 kiloohmów albo 15 kiloohmów – oba są okej. Na schemacie jest także voltomierz – opcjonalny. Nie musi go być, nie jest konieczny. Kable są oznaczone kolorami – czerwony kabel przenosi ładunek dodatni, czarny kabel przenosi ładunek ujemny.

A oto schemat szeregowy :

schemat szereg

Tutaj tak samo, czarny to minus, a czerwony to plus. Montaż to banał, jeżeli ktoś oczywiście jest zaznajomiony z lutowaniem. Po złożeniu jednego z tych schematów, otrzymujemy ładnego i funkcjonalnego a ponadto taniego boxa mechanicznego.

Składanie przebiega w prymitywnie prosty sposób:

– Włóż głowicę do otworu w obudowie, tak samo przycisk.

(Przycisk ma dwa styki – jeden wejście i jeden wyjście. Na schemacie jest opisane jak go wlutować)

– Zlutuj układ według schematu.

UWAGA: Tranzystory N-Mos (MOSFET-y) nie lubią wygrzewania i ogólnie wysokich temperatur. Starajcie się lutując układ przekazać jak najmniej ciepła na tranzystor, gdyż możecie go uszkodzić.

– Przetestuj

To co jest warte uwagi to grubość kabli – pamiętajcie, żeby używać kabli o rozsądnej grubości. Ani kabelki cienkie jak włosy, ani kable grube jak palce nie dadzą ci ładnej i wygodnej konstrukcji.

Podsumowanie

Jak widzicie, to nie jest aż tak skomplikowana sprawa jak się zdawało. Prostota budowy boxów mechanicznych zdecydowanie kontrastuje z radością z ich używania – potrafią one naprawdę sporo, a są w dodatku bardzo tanie.

Mam nadzieję że wasze pierwsze boxy wyjdą jak najlepiej – chwalcie się w komentarzach. Coś jeszcze wyjaśnić? Nie ma problemu, również dajcie znać w komentarzach i trzymajcie się ciepło drodzy czytelnicy, buch z wami.

Parowniki RDA i RTA – czym się różnią?

$
0
0

Temat ten dla zaawansowanych użytkowników może wydawać się nieco banalny, ale jak sami wiecie, mody cieszą się coraz większym zainteresowaniem – także ze strony waperów z krótszym stażem. Nieprzypadkowo na forach internetowych poświęconych e-papierosom, często pojawiają się dyskusje dotyczące poszczególnych rodzajów atomizerów.

RDA & RTA

e-papierosyWielu początkujących myli dwa tytułowe pojęcia i nie bardzo wie, czym różni się RDA od RTA. Sprawa jest jednak bardzo prosta, RTA (Rebuildable Tank Atomizer) posiada zbiornik na liquid i nie trzeba w nim co chwilę zakraplać płynu. Natomiast RDA (Rebuildable Dripping Atomizer) jest jak sama nazwa wskazuje parownikiem do drippowania i zakraplania. Wystarczy pamiętać o podstawowej zasadzie – T oznacza Tank, a D to Dripper. Co z większymi różnicami?

Sposób działania

W przypadku RTA mamy jasno określoną sytuację, w której musimy oddzielić i uszczelnić system grzewczy od zbiornika z liquidem, korzystając z knota. Jest to bardzo wygodne dla osób, które nie chcą często wyciągać swojego ustnika z parownika i zakraplać liquidu. Trzeba jednak przyznać, że ułożenie idealnego set-up’u w tym przypadku jest trudniejsze i istnieje większe prawdopodobieństwo wszelkiego rodzaju wycieków, bobrów i nieudogodnień.

RDA wymaga natomiast większej ilości czynności do wykonania przed złapaniem pierwszych chmurek. Z drugiej strony jednak dużo lepiej oddaje smak, moc i gęstość chmury, a przy tym wybacza większą ilość błędów podczas tworzenia grzałki i knota. Poza tym dużo szybciej i prościej jest dostać się do tego systemu grzewczego.

Który system jest lepszy?

6666Ogromną zaletą RTA jest stała styczność liquidu z knotem, co zapewnia niezwykle świeży posmak. W przypadku RDA trzeba odnotować jego niezawodność i fakt, że chyba nie istnieje żadna możliwość uszkodzenia tego atomizera, ponieważ tam po prostu nie ma co zepsuć. Jak to mówią, jeden woli czekoladę, a drugi żółty ser. W tym przypadku nie będę się mądrował i rozważał, który rodzaj atomizera jest lepszy. Niech każdy spróbuje i sam oceni – najważniejsze, żeby nie mylić jednego z drugim.

Jak się nie ma, co się lubi, to się… robi ratunkową ładowarkę

$
0
0

Dzisiejsze laboratorium „Zrób to sam” będzie laboratorium bardzo zabawnym – zrobimy dosłownie z igły widły.

Lista wymaganych elementów:

  1. Ładowarka EGO
  2. Koszyk na akumulatory – jeżeli go nie macie, musicie znaleźć coś z blaszkami, które bez problemu złapią bieguny akumulatora, a i jednocześnie coś, co unieruchomi akumulator (żeby nie latał). Dobrze byłoby jednak kupić koszyk, najtańsze to kwestia kilku złotych, jednak jeśli nie macie jak takowych zakupić, to cóż, eksperymentujcie. Bardzo dobrym pomysłem jest zbudowanie takiej komory na akumulator z klocków LEGO – bardzo prosto to zrobić, z uwzględnieniem całej geometrii.
  3. Kable miedziane – cienkie.
  4. Lutownica, cyna, topnik oraz umiejętności lutownicze.

UWAGA!To co opiszę jest przeznaczone dla ludzi ze znajomością podstaw elektroniki. Raczej nie narobicie nic złego, jeśli wam nie wyjdzie – no, może po prostu poza bałaganem i zepsutą ładowarką – moc tej ładowarki jest za niska żeby zrobić krzywdę. Ale tak czy siak, ostrzegałem.

Zabieramy się do pracy

Sercem ładowarki EGO jest płytka elektroniczna – ona przetwarza napięcie dostarczane przez port USB na znamionowe parametry opisywane na jej „pleckach”.

bateria do e-papierosa

Na owych pleckach tabliczka znamionowa określa parametry ładowarki – mówi jaką ilość prądu i o jakich parametrach ona pobiera oraz jaką ilość z parametrami oddaje.

WAŻNE – Ładowarki EGO zazwyczaj mają napięcie 4,2V i prąd maksymalny 420-550 mAh. Taka ładowarka nadaje się do ładowania najwyżej jednego ogniwa 18650 na raz.

akumulatorek

Powyżej macie zdjęcie „serca” ładowarki. Płytka może wyglądać nieco inaczej, ale główne elementy się nie różnią. Jeden kabel na pewno będzie przylutowany do centrum głowicy wyjściowej – do środkowego pinu.

Drugi będzie na pewno przylutowany do zewnętrznego płaszcza. Dzięki temu bieguny (+ i -) zgadzają się przy wkręceniu ładowarki do głowicy EGO, a to pozwala nam ładować baterie.

A teraz… zabić. No, może nie do końca, ale trochę

Oba wcześniej wspomniane kable (Ten do zewnętrznego płaszcza głowicy i ten do jej środkowego pinu) należy odlutować. To będą nasze kable O – kable wprowadzające napięcie do układu.

e-papieros

(tu dziab za czerwony i czarny przy metalowej głowicy)

Głowicy się pozbywamy – teraz jest nam już zbędna. Na jej miejsce zgodnie z biegunowością będziemy przylutowywać koszyk. Proponowałbym najpierw wyprowadzić nieco kable – weźcie trochę kabli i złączcie je z kablami, które odcięliście do głowicy, po jednym na sztukę oczywiście. Miejsca połączeń skręćcie, zalutujcie i zaizolujcie pilnie, żeby nigdzie nie wystąpiło zwarcie.

bateria

Najprościej łączyć tego typu kable skręcając je ze sobą, a potem zalewając połączenie cyną w odpowiedniej ilości – a na koniec zakryć na przykład koszulką termokurczliwą, czy też taśmą izolacyjną.

Teraz pozostaje nam tylko zalutować końcówki wyprowadzonych kabli do blaszek/kontaktów tak, żeby zamknąć obwód z koszykiem. Et voila, mamy ładowarkę USB na jeden akumulator 18650.

bateria e-papieros

Ładowarka taka obsłuży na spokojnie jeden akumulator – nie ma powodów do zmartwień czy obaw w stylu „A jak wybuchnie”.

Ile czasu potrwa ładowanie?

Czas ładowania akumulatora można wyliczyć ze wzoru matematycznego (Yay, matematyka, każdy ją uwielbia, oczywiście :)

wzór:

T= 1,4 x C / I

gdzie: T – czas ładowania (h)

C – pojemność akumulatora (mAh)

I – prąd ładowania ładowarki (mA)

W naszym wypadku będzie to 1,4 x C/500 gdzie C to pojemność naszego akumulatora. Tzw. tolerancja czasowa, czyli dopuszczalne dłuższe/krótsze ładowanie zależy od czynników zewnętrznych – jeżeli ładujecie akumulator w „agresywnym” środowisku, czas może się wydłużyć/skrócić o nawet 20%.

Koniec!

Proste? Proste!

W ten sposób nadmiar zbędnych ładowarek można prosto przerobić na te, których mamy za mało, a jak wiadomo, ładowarek 18650 nigdy za mało. Wadą tego układu jest niemożność reanimacji akumulatorów – te krańcowo rozładowane po prostu nie zostaną wyłapane przez ładowarkę – podejrzewam, że poniżej 2,4V ładowarka będzie wskazywać naładowanie do pełna, chociaż tak w rzeczywistości nie jest.

Jeżeli macie jakieś pytania, albo chcielibyście się dowiedzieć o tym nieco więcej, lub też macie propozycje na sztuczki, które by się waperom mogły przydać to dajcie znać w komentarzach.

Elementarz Wapera – Prawo Ohma – Oporność, Prąd, Moc i Napięcie

$
0
0

Dzisiejszy artykuł będzie formą lekcji fizyki, elementarnej absolutnie. Dzięki wiedzy, którą możecie stąd wynieść, z czystym sumieniem i obiema rączkami na miejscu będziecie mogli korzystać ze swoich e-papierosów.

Wszystko będzie wytłumaczone w miarę prosto – pominę jedynie kilka kwestii, które będą zbędne ludziom nie związanym z zawodami elektrotechnicznymi.

Prawo Ohma. Cooooooo?

Dawno temu był sobie naukowiec, geniusz swoich czasów. Zwał się Georg Simon Ohm, a jego pracą, która do dziś towarzyszy nam na co dzień jest prosty zbiór zależności prądu, rezystancji (zwanej oporem/opornością), mocy i napięcia.

Owe zależności dopomagają nam przy wapowaniu w kilku różnych kwestiach – Prawo Ohma jest wszędzie, od boxów mechanicznych po najlepsze elektroniczne, stosuje się przy każdej grzałce i każdym akumulatorze.

Wykresiki, ooo tak…

Tutaj pokażę wam jedno z najlepszych graficznych przedstawień zależności prawa Ohma dla prądu stałego – w e-papierosach nie stosujemy prądu zmiennego, toteż to dla prądu zmiennego sobie darujemy.

prawo ohma

Tłumaczenie dla wygody:

R = Rezystancja = Oporność = Opór. Jednostką jest Ohm, (Ω)

I = Prąd (Natężenie prądu właściwie, ale zawodowo mówi się po prostu że jest to prąd.) Jednostką jest Amper – (A)

P = Moc. Jednostką jest Watt – (W)

V (Pojawia się również często jako U, ale raczej w zawodowej elektrotechnice) to Napięcie. Jednostką jest Volt – (V)

Dzięki zależnościom z tego „Magicznego okręgu” wszystko robi się banalne. Powiedzmy że mamy akumulator 15A i chcemy skręcić grzałkę, która nie urwie nam łapek. Bierzemy więc sobie wzór, chociażby:

R = U/I
I liczymy podstawiając:
R = 4,2/15
Co daje nam w wyniku 0,28 Ω.

Uwaga – to zostało wyliczone dla naładowanego do 4,2V akumulatora. Napięcie podstawiane do wzoru to napięcie zbiorcze układu – jeżeli łączymy szeregowo dwa akumulatory o napięciu 4,2V otrzymujemy 8,4V.

To co jest ciekawe to kwestia rozładowania – akumulator przy 3,5V jest bardziej tolerancyjny wobec niższej rezystancji – natomiast naprawdę nie radzę próbować robić grzałek specjalnie pod napięcie poniżej standardowego naładowania.

Proste? Proste. A może być jeszcze prostsze…

Jeżeli nie zależy wam na liczeniu mocy, a macie problem z zapamiętaniem wzorów – użyjcie „Trójkąta Illuminati”

Tak popularnie nazywa się ten trójkąt, obrazujący prawo Ohma:

trójkąt

W tym wypadku jest dość zabawna metoda. Chcesz sobie coś obliczyć? Zasłoń to ręką, a trójkąt wskaże ci wzór.

Banał, nieprawdaż?

Wszystko to jest dziecinnie proste – a potrafi czasem uratować życie, natomiast życie sprzętu zdecydowanie i stanowczo wydłuża.

Jeżeli coś nie jest zrozumiałe albo chcecie wiedzieć coś więcej – zapraszam do pytania w komentarzach, odpowiemy na wszystkie!

Elementarz Wapera – Akumulatory

$
0
0

Dzisiaj wyjaśnimy sobie wszystko, co potrzebne o akumulatorach – od podstaw po wyżyny. Przedstawię kilka znanych rodzajów akumulatorów do modów, wskażę kłamstwa producentów i podam najlepszą opcję.

Artykuł będzie dość spory, ale postaram się was drodzy czytelnicy nie zanudzić. *Postaram się, ale nic nie obiecuję*

Jak się zapewne domyślacie…

Rynek jest zalany akumulatorami. Jest ich prawdziwe multum, kuszą ceną i obiecują dobre parametry. Niestety, nieodzownie większość z nich jest ładnie opisana, a w rzeczywistości oferuje co innego.

Co trzeba wiedzieć o akumulatorach?

Podstawowe parametry akumulatorów to ich:

  • Napięcie (W 18650 jest standardowo 4,2V jeśli akumulator jest naładowany do pełna)
  • Wydajność prądowa (mierzona w amperach) – jest to parametr określający jak dużo prądu można pociągnąć z akumulatora nie ryzykując jego uszkodzenia.
  • Pojemność (mierzona w Miliamperach [mAh]) – ilość ładunku jaką może akumulator zgromadzić.

Zazwyczaj określa się trzy różne wydajności prądowe – trójstan.

To co jest opisane na koszulce akumulatora to stan pierwszy, stały. Tyle powinno się móc wyciągać z akumulatora bez problemu do pełnego rozładowania. Drugi stan to prąd, który można wyciągać z niego przez określoną ilość czasu, np. w wypadku starych efestów 30A było to 60A na 75s.  Trzeci stan to prąd impulsu, prąd jaki akumulator może podać przez sekundę.

Uwaga. Akumulatory 18650 praktycznie nie występują w wariancie pojemności większej niż 3400 mAh – Owszem, sa takie, ale nie są dostępne dla szarych waperów – akumulatory większe niż 3400 mAh stosuje się w bateriach samochodów hybrydowych. Jeżeli widzicie akumulatory typu „Ultrafire” czy „Troostfire”, które oferują wam 6000-8000 mAh – faktycznie mają one ~300-600, maksymalnie 1200mAh i prąd rozładowania około 2A. Są to przeważnie chińskie odpady poprodukcyjne wpakowane w kolorowe folijki. Niebezpieczne.

A teraz drobny ranking

Tutaj pokażę wam kilka różnych rodzajów akumulatorów powszechnie znanych – opiszę też ich parametry i udzielę wam kilku rad, co do stosowania. Mam dostęp do testów „z autopsji” – albo sam sprawdzałem opisywane sztuki, albo informacje posiadam ze sprawdzonego, wiarygodnego źródła.

Ranking jest jak najbardziej obiektywny – zrobiony po to, żeby ułatwić wam życie i ocalić wasze ręce, drodzy czytelnicy.

7)  UltraFire 8000mAh
2-Pcs-18650-battery-Ultrafire-bateria-3-7V-8000mAh-Li-ion-Rechargeable-Battery-Flashlight-batteries-wholesale.jpg_350x350

Jak już wspominałem wcześniej – wymysł chińskiej branży elektro-akumulatorowej. Bateria kosztowała ~5 USD na AliExpress – a moim zdaniem to i tak sporo jak na coś takiego. Według specyfikacji :

Capacity: 8000mAh

Current: 2.7A(max)

W rzeczywistości :

Pojemność – maks. 1200 mAh.

Prąd rozładowania – maks. 1,5A.

Ogólnie uściślając – ten akumulator to niebezpieczny odpad poprodukcyjny, przekoszulkowany, żeby się tylko sprzedał. Nieopłacalny w zakupie, ryzykowny w użytkowaniu. Czegoś takiego nie pakowałbym nawet do latarki.

Owe akumulatory występują w wielu różnych wariantach koszulek – ale przeważnie to jedno, to samo ogniwo.

ultrafire-18650-li-ion-pcb-1-700x700

Jest jeszcze jedna opcja – to taka… Hmm… Ciekawostka. Zastanawialiście się kiedyś jak Chińczycy robią takie „oszukane akumulatorki”? Otóż tak…

044530_4d1d316376534df5a7f6763a40376ece

A i owszem. W akumulatorek wpakowali… mniejszy akumulatorek. A właściwie nawet nie akumulatorek, a zwykły kondensator.

No, a jeżeli macie szczęście, to chińska „Akumulatorowa wróżka” faktycznie da wam akumulatorek.

aPGyA

Tylko troszkę przysypie go…. Gipsem/tynkiem/betonem. No, ale to tak dla niespodzianki, wiadomo.

Protip

Nie kupować, nie korzystać, omijać jak zarazę. Jedyna dobra wskazówka.

6) Akumulatory tzw. „Laptopówki”

Większość niedouczonych/błędnie wyuczonych waperów odsądza akumulatory laptopowe od czci i wiary, hejtując je naprawdę ostro, jak na internet przystało. Tymczasem, sprawa wygląda dość zabawnie, przykładowo stary Evic czy też Vamo 20W jako rekomendowane/w zestawie miały gorsze ogniwa…

IMG_0264-800

Ogólne parametry akumulatorów laptopowych to :

Pojemność od 2000-2600 mAh

Wydajność prądowa od 2 do 8A.

Akumulatory tego rodzaju zostały stworzone po to, żeby trzymać napięcie. Nie było mowy o dużej wydajności prądowej – miały po prostu długo trzymać napięcie.

Tego typu ogniwa na pewno nie nadają się do zasilania modów mechanicznych – no, chyba, że macie miejsce na dwa takie i grzałkę 1,2 Ohm+.

Jeżeli nie – darujcie sobie, naprawdę. Nie warto.

Natomiast, takie akusy mają bardzo dobre zastosowanie w modach niskiej mocy – 20, 30W ? Na przykład Vamo, stare Evic-i, Gravity od Kangertecha czy też Sigelei 20stka. W sam raz – nie potrzeba dużo prądu, a trzeba trzymać napięcie.

„Laptopówki” to kwestia naprawdę budżetowa – koszt jednego ogniwa na rynku e-papierosowym to około 5-7 zł.

Ważne porady

Jeżeli wyjmujecie akumulatory z baterii laptopowej, zachowajcie czujność i bądźcie delikatni – w układach elektronicznych zawsze łatwo o zwarcie. W baterii laptopowej zazwyczaj mieści się od 3-8 sztuk ogniw.

Kiedy już je wyjmiecie i oddzielicie od siebie (Są one zgrzewane ze sobą z użyciem taśmy łącznikowej, uwaga, można się nią nieźle poharatać) sprawdźcie napięcie na wszystkich ogniwach. Jeżeli ogniwa mają poniżej 3V (No, 2,75 to niby granica, ale praktyka mówi co innego) to nawet nie ma sensu ich reanimować – nieuchronnie straciły część swojej pojemności i żywotności.

5) AWT 40A – historia kłamstwa ciągniętego miesiącami

Wielu z was drodzy Waperzy zapewne kojarzy akumulatory AWT.

Owe (ponoć) czterdziestoamperowe cudeńka weszły na rynek szturmem, i chwytając dobry procentowy udział w rynku. No…  i na tym koniec ich sukcesów. Jeden ze znanych elektrotechników z e-papierosowego świata – „Mooch” zrobił test który miał sprawdzić co i jak.

Authentic-AWT-18650-40a-battery-3-7V

I? I smuteczek. Akumulatory okazały się być mocno, mocno przekłamane. W testach Moocha wyszło na to, że powyżej 20A zaczynają mieć naprawdę spore problemy – powyżej 25A ich temperatura stoi bardzo wysoko, a przy obiecanych 40A napięcie całkowicie się załamuje.

Przy 10A osiągnęły 2350 mAh pojemności możliwej do uzyskania – na znamionowe 2600. Tak sobie.

Przy 25A temperatura w testach Moocha sięgnęła 93 stopni celsjusza. A bit too hot, isn’t it ?

Przy 40A obiecywanych na wrapie, akumulator ma pojemność niecałych 1000 mAh. Ładnie.

Podsumowując…

Ciastko było kłamstwem drodzy czytelnicy. Ten akumulator nie nadaje się do użytku powyżej 20A – zalecałbym go, jeżeli w ogóle, to do zestawów typu Kbox 50W albo Sigelei 50W,Hcigar 50W etc. – jednak ma tańszy i lepszy odpowiednik.

4) Efest – Upadek twarzą w kałużę

Niegdyś Efest wiódł prym na rynku – chociaż nigdy nie produkował akumulatorów. Ich akumulatory to tzw. Re-Wrapy – ogniwa innych producentów w koszulkach Efesta.

Tajemnicą Efesta 30A, najlepszego ogniwa z ich stajni, było ogniwo rewrapowane – Sony VTC4. Dobre, bardzo dobre, a nawet świetne. Bardzo odporne i wytrzymałe, bardzo tolerancyjne.

2100mAh-30AMP

Takie oto VTC4/Efesty umożliwiały chmurzenie od dawien dawna.

Niestety, ostatnio widać pieniądze albo sława komuś uderzyły do głowy – chyba że to decyzja Sony-ego o wstrzymaniu produkcji ogniw VTC4 była powodem…

Tak czy siak, w rewrapy zaczęto pakować akumulatory będące fatalnymi odpadkami.

Odkąd się pojawiły te „Nowe, lepsze Efesty” :

akumulator-efest-imr-18650-3000mah-35a-li-mn-flat-top

Ludzie zaczęli masowo zgłaszać wypadki z udziałem owych akusów. Wybuchy, przegrzania, spalone boxy… Szkoda. Szkoda, po prostu szkoda i nic więcej.

Porady

Jeżeli chcecie używać Efestów – używajcie efestów jasnofioletowych. 30A – te są najpewniej jeszcze rewrapami VTC4. Zdecydowanie nie polecam Efestów 35A, czy też aktualnie dowolnych ogniw od tej firmy w ciemniejszych koszulkach – są tra-gi-czne.

3) Samsung 25R – Popularne i całkiem w porządku

Popularne ogniwa od Samsunga, o prądzie rozładowania zapowiadanym jako 20-25A. Pojemność oznaczona to 2500 mAh.

Niewiele jest o nich do powiedzenia – prosto można je skwitować. Są to dobre akumulatory. Nie są najlepsze, ale są bardzo dobre. Trzymają się specyfikacji producenta całkiem w porządku, są wytrzymałe i tolerancyjne na zwarcia. Job well done, Samsung.

Występują w dwóch wariantach kolorystycznych – kiedyś produkowano je jako niebieskie, teraz są zielone.

18650_samsung_inr18650-25r

Tak wyglądają te sprzedawane obecnie – natomiast wcześniejsze wyglądały tak :

Samsung INR18650 25R 2500mAh Battery-500x500

2) LG HE2 i HE4 – Oto jak się poprawia błędy

LG moim zdaniem w kilku segmentach elektroniki staje na wysokości zadania. Jednym z nich są właśnie akumulatory.

Wypuścili na rynek ogniwa które ponoć miały mieć 35A. Nazywały się LG HE2. Ich pojemność  – 2500 mAh. Po długotrwałych testach waperskiego świata, wyszło na jaw że owe akumulatory:

515zBPRfLYL

Są naprawdę w porządku – bardzo blisko znamionowych wartości, można polecić. Jedyny problem jaki z nimi był – no cóż, trochę przesadnie skakały z temperaturą przy intensywnym użytku. LG wzięło sobie to do serca, i wypracowali te cudeńka :

HTB1QbdJGFXXXXcDXVXXq6xXFXXXB

LG HE4. Ulepszona wersja HE2, o podobnych parametrach, ale bez problemów temperaturowych. Obie wersje ogniw mają naprawdę dobre opinie – i ciężko je podważyć, bo to kawał dobrego akusa.

Porady

HE2 i HE4 to akumulatory dobrej jakości – polecam do każdego rodzaju bardziej wymagającego sprzętu, jak mody mechaniczne czy boxy elektroniczne o mocy 75-150W. Nie ma się czego obawiać, a nawet można je śmiało pochwalić.

1) Sony VTC4 i Sony VTC5 – Na kolana, król na złotym tronie

Sony, chociaż ciężko mu idzie produkcja innych rzeczy, w akumulatorach po prostu celuje. Najpierw znane i kochane akumulatory VTC4 :

sony+vtc4

Akumulatory które niejednego z nas wiodły przez początki waperskiej kariery – pod nazwą VTC4, albo Efest 30A…

Świetne, odporne i bardzo tolerancyjne na mocne nadużycia akumulatory o pojemności 2100 mAh i prądzie rozładowania oznaczanym na 30A.

Jakość? Tak.

Zgodne parametry? Tak.

Opłacalność? A i owszem.

A po tych cudeńkach, Sony strzelił z rury „Mamy dla was coś szałowego” raz jeszcze – i tak oto świat ujrzały Sony VTC5.

Akumulatory o pojemności 2500 mAh, i prądzie rozładowania szacowanym według producenta jako 25-30A. Mniej niż VTC4? Nieee. I tu się pojawia zabawna sytuacja – elektrotechniczni waperzy posprawdzali te ogniwa, razem z resztą z innymi użytkownikami tych akumulatorów. I co wyszło? Otóż okazało się że potrafią WIĘCEJ niż zakłada i opisuje fabryka.

VTC5-2

Bardzo bliskie znamionowym danym fabrycznym, a nawet je przekraczające – VTC5 to niekwestionowany król wśród ogniw. Szacunek dla Sony-ego się należy – bo to jest robota zrobiona po prostu świetnie.

Porady

Hulaj dusza. Dzięki tym ogniwom możesz zasilać dowolne mody ze swojej stajni. Stały prąd rozładowania wyższy niż fabrycznie opisywany, bardzo tolerancyjne na nadużycia i żywotne ogniwa. Polecam do każdego moda, nawet pojedyncze ogniwo tego typu to już solidny zapas zasilania.

„Absolutnie nie dotykać”

Tutaj jest drobna lista ogniw skrajnie beznadziejnych/niebezpiecznych/chińskich odpadów. Polecam najlepiej pozbyć się od razu, nawet nie korzystać.

  • BAILONG
  • TUSTFIRE ( Tak, podrobili trustfire.)
  • ULTRAFIRE ( Podróbka TrustFire żyjąca całkiem własnym życiem, ale 90% u nas to podróbki)
  • GTL
  • SAMESOONG (Podrabiają Samsunga)
  • TURBOFIRE (Podrabiają TrustFire)
  • TRUSTEDFIRE (Podrabiają TrustFire)
  • EFEEST  (Podrabiają Efest’a)
  • EFIESTA (Podrabiają Efest’a)
  • BRILLIPOWER
  • SUPFIRE ( Podrabiają TrustFire)
  • BRINYTE
  • SUNBANG (Podrabiają samsunga)
  • BRIGHTEER
  • CNENERGY
  • POWER-ULTRA
  • RYD-BATT
  • BKT
  • SIBELEIE (Podrabiają brand Sigelei’a)
  • IMREN (Podrabiają EFEST’a)
  • BESTLY
  • APT
  • ATP
  • ACT
  • STARING
  • VICTPOWER
  • VAPCELL
  • GEEZLE (podrabiają EFEST’a)
  • CYCLEN (Podrabiają EFEST’a)
  • CLRD
  • KESHARE
  • EFAN ( Podrabiają Efest’a)
  • SINCEREBOSS (Podrabiają EFEST’a)
  • BK
  • Aosibo
  • Mieuie

Podsumowanie

Teraz już wiecie co i jak – jeżeli macie znajomych sprzedawców modów/zaopatrzenia do modów, przekonajcie ich, by do oferty włączyli czołówkę tego rankingu. Bo warto – zdrowe ręce, zdrowe płuca, i długi czas żeby nacieszyć się gęstą, smaczną chmurą to zdecydowanie fajna rzecz.

Jeżeli ktoś chciałby poczytać o teście Moocha, bądź zerknąć na wykresy testów wszystkich tych ogniw, bądź ma jakieś pytania – nie ma sprawy, napiszcie w komentarzach, bardzo chętnie udzielimy wam odpowiedzi.

Pozdrowienia, i chmura z wami drodzy czytelnicy.

Evic VTC Mini – Mały, solidny, tani. Wunderwaffe ?

$
0
0

Dzisiaj zerkniemy na nowostkę, która szturmem zalewa rynek – Evic VTC Mini.

Pierwszy rzut… okiem?

VTC mini na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie budżetowego moda – kruchutki, plastikowy… A potem łapie się takiego w dłoń i nagle wrażenia ulegają zmianie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Małe, poręczne urządzonko dostarczane jest w trzech wariantach kolorystycznych – Joyetech zgredzi i prezentują u siebie na stronie więcej. Straszliwie korci, żeby złapać za złotego, no ale niestety – w dystrybucji są białe, czarne i „cyan” – w specyficznym niebieskawo-zielonym(?) kolorze.

Przyciski mogłyby być nieco inne, ale to już taka moja drobna sugestia, każdy ma inny gust.

Parametry Techniczne

Jak na takie małe pudełeczko, jest naprawdę… wypakowany.

Evic VTC mini – parametry:

  • Moc maksymalna – 60W (75W z aktualizacją firmware)
  • Tryb kontroli temperatury
  • Tryb Bypass – przypomina wtedy moda mechanicznego. Podaje moc zależną od rezystancji grzałki.
  • Rezystancje dopuszczalne –  0.05-1.0ohm dla kontroli temperatury
    0.1-3.5ohm dla VW i Bypassa
  • Ładowanie przez MicroUSB
  • Zasilany jednym ogniwem 18650
  • Ekran OLED
  • Konektor sprężynowy

evicvt mini

Muszę przyznać, jestem pod wrażeniem takiego All-In One. To świetny pomysł – uniwersalizm zawsze jest okej, dzięki temu niektórzy będą potrzebowali tylko tego zasilania i niczego więcej, a zadowolony klient to zadowolony producent. Sprytnie.

Oledowy ekran to fajna sprawa – wyraźny i czytelny, a interfejs przejrzysty. Klapka  na magnesach? Wygląda w porządku, magnesy są mocne i dobrze ją trzymają. Jest okejka dla Joyetecha z tej strony, chociaż w tym segmencie, jeśli chodzi o montaż akumulatorów absolutnym predatorem jest Pegasus od Aspire.

Miejmy nadzieję, że pięta achillesowa, która nękała Evici od zarania dziejów – konektory – okażą się w porządku, jeśli tak się stanie to mamy na rynku killera w dziedzinie modów 50W<X<100W

Z tego co udało mi się wyłuskać od kilkunastu posiadaczy- a jest to opinia wymieszana – VTC ma ponoć dobrą powłokę. Tak czy siak, etui do niego kosztuje drobne, a żeby zachował wygląd takie drobne to dobra inwestycja.

Podsumowanie

Kolejny świetny wstrzał w rynek modów – Eleaf zrobił Ijusta 2kę, Kangertech Subox kity, a Joyetech ma swojego Evica VTC i moim zdaniem to wstrzał o najwyższej jakości z tych wszystkich. Mod jest naprawdę kulturalny, a zachowując mały rozmiar oferuje bardzo dużo. Rozsądny wybór – zwłaszcza, że obecnie pojawia się na wyprzedażach, chociaż nawet poza wyprzedażami nie jest drogi.

Jak stwierdził mój znajomy –

„Mocne magnesy.

Dobra elektronika.

TC nie oszukuje.”

Można bez bólu kieszeni i z przytupem ? Można. Brawo, oby tak dalej.

Trochę klasyki – KICK

$
0
0

Moim zdaniem jest parę takich rzeczy, które powinien mieć/znać każdy waper uważający się za prawdziwego fana elektronicznego palenia. Pamiętajmy, że kupiony box i atomizer nie czynią z nas profesjonalistów oraz znawców tematu. Gdy ostatnio przeglądałem swoje pudełko ze starym sprzętem to znalazłem stary system KICK i zastanawiam się nad tym, dlaczego nie wpadłem wcześniej na to, żeby opisać wam możliwość zrobienia z z mechanicznej rurki – moda elektronicznego.

Doskonale poznaliście już moje podejście do mechanicznych body rurek, dla mnie jest to podstawowe narzędzie pracy każdego wapera. Uwielbiam testować wszystkie parowniki na tym sprzęcie i porównywać te doznania do boxów z elektroniką. Oczywiście zazwyczaj wygrywa mechanik, jednak nie używam go na co dzień ze względów na bezpieczeństwo.

Po co KICK?e-papieros

Kick najlepiej sprawdzał się zawsze w przypadku modów teleskopowych. Dzięki temu systemowi można było w jednej chwili zrobić naszego mechanicznego moda o wiele bezpieczniejszym i przystosowanym do atomizerów pracujących na wacie i sznurku.

Przy starodawnym MESHU zawsze robiło się zwarcie (przynajmniej w moim wypadku). Ciekawym rozwiązaniem było to, że KICK zawsze odcinał napięcie, gdy grzałka schodziła do niebezpiecznie niskich oporności oraz gdy robiło się niebezpieczne zwarcie.

Dane techniczne

Przy tak okrojonym systemie mamy jedynie możliwość regulowania zakresu mocy pracy od 5 do 12 watów. Dzisiaj może się to wydawać zabawne, ponieważ nawet najtańsze i najmniejsze boxy posiadają więcej, jednak kiedyś była to naprawdę ciekawa alternatywa dla waperów.

Prymitywne elektroniki?

kickDlaczego przypominam takie rzeczy? Osobiście uważam, że waperzy, którzy mają świadomość o tym jak wyglądała przeszłość, mogą wymyślić coś nowego i innowacyjnego. Dobrym przykładem jest atomizer RDTA czy watkowce, które działają na zasadzie starych, wspominanych już kiedyś przeze mnie kartomizerów. Oczywiście takiego kicka nadal można nabyć w wielu polskich sklepach za bardzo małe pieniądze, dlatego zachęcam wszystkich do wypróbowania i ulepszenia takiego rozwiązania.


Vape News – Pioneer4You IPV D3

$
0
0

Od niedawna, w drodze na polski rynek pałęta się IPV D3. Droga to długa, ale warto poczekać, bo jest to następca znanego i kochanego IPV D2, jednego z najbardziej uwielbianych obecnie modeli boxów od Pioneer4You.

pioneer4you

Kto…

zapoznał się z linią IPV, na sto procent miał do czynienia/widział/zetknął się z IPV D2. Ten poręczny maluszek oferował nam 7-75W tudzież 5-50J, mod był orientowany głównie funkcją TC. Przede wszystkim waperzy zakochali się w jego rozmiarze, jako że to cudo było tylko odrobinkę większe od Isticka 30W, mod bardzo wygodny i praktyczny.

e-papieros modIPV D3 oferuje nam niemal te same rozmiary. Chip się zmienia – w D2 towarzyszył nam chip  Yihi SX130H, natomiast D3 posiada jego drugą wersję – YiHi SX130H-V2. Moc maksymalna wzrosła do 80W – chociaż nie jest to jakiś ogromny skok, to jednak coś się zmieniło i na pewno nie na gorsze.

Ci, którzy IPV D2 użytkowali i doświadczyli problemu ze zmieniającą się rezystancją atomizera pokazywaną na ekranie – możecie się uzbrajać w gotówkę, IPV D3 eliminuje ten problem, oporność odczytuje jako stałą.

Odchudzona klapka na baterie to bajer z rodzaju mało sławnych i mało ważnych – wygoda trzymania była już w D2, D3 trzyma się tak samo wygodnie.

Zakres operacji nowego, a właściwie odświeżonego wynalazku Pioneer4You to 5-50J albo 200-572 stopnie Farenheita. Zadowalająco.

Konektor sprężynowy musiał się pojawić i tutaj, ale nowością to szczególną nie jest.

Podejrzewałbym, że ci którzy aktualnie używają D2 szczególnie dla TC, chętnie pokuszą się o przesiadkę na nowe D3 chociażby ze względu na poprawiony odczyt oporności przy kontroli temperatury, jednak nie jestem pewien czy jest to jakiś wielki skok – dużo się nie zmienia.

Podsumowując…

D3 to praktycznie D2, tylko że z poprawkami. Cóż, jest w tym sens, dobrych rzeczy nie trzeba dodatkowo polepszać, lepsze jest wrogiem dobrego.

Godny następca klasycznego już boxa, odchudzony z tyłu i z korektami. Można się pokusić, fani D2 na pewno mogą zerknąć na nowego IPV D3 i zastanowić się czy nie warto zakupić go sobie dla komfortu i wygody użytkowania. Ta zaś już w poprzednim modelu stała bardzo wysoko, ten to jego dobrze się zapowiadająca kontynuacja.

Hot VapeNews – Subox Mini PRO

$
0
0

W ciągu ostatnich tygodni Kangertech wypuścił kilka nowych produktów. W kwesti mod-ów KT zawsze jest cztery kroki za konkurencją i widocznie chce nadrobić. Oto najnowszy zapowiedziany produkt, Kangertech Subox Mini PRO.

Wincyj Subów!

Subox Mini PRO od standardowego kitu suboxa będzie różnił się między innymi tankiem – Toptankiem  i mocą maksymalną 75W, ponadto oferować będzie również TC.

Z dodatkowych parametrów:
Zakres regulacji – 7-75W
0.5 ohm minimum dla grzałki ze stali nierdzewnej (SS Coil)
0.15 ohm minimum dla grzałek z drutu niklowego (NI)

12219422_1639048399708127_1908286239725784951_n

RBA mini plus też jest dobrą nowiną. Konektor sprężynowy to już klasyk, o tym nie warto nawet wspominać.

Toptank to napełniany od góry Subtank – wielu na to czekało i się doczekali. Myślę że wszyscy wielbiciele Subów będą bardzo zadowoleni, bo właśnie bottom-filling to pięta achillesowa jednego z najpopularniejszych parowników od Kangertecha. Bazy RBA itd, wszystko będzie takie samo jak w Subtankach, zmienia się tylko sposób zalewania.

A warto chociaż?

O ile suboxy ogólnie nie grzeszyły super-jakością, to za swoją cenę były jak najbardziej dobrym zasilaniem tego typu. Subox Mini PRO może być bardzo dobrym wyborem, jeżeli cena nie będzie zbyt wysoka – popularność modelu na pewno da mu wielu klientów. Miejmy nadzieję że poprawią te małe błędy, które trochę zniesmaczały użytkowanie, takie jak chociażby bardzo kiepska powłoka, zdzierający się lakier czy też problemy z malfunkcją portów usb.

Ogólnie, rozwiązanie wydaje się rozsądne – Subtank zalewany od góry? Super. Box 75W z TC? Spoko. Zestaw w rozsądnej cenie? No wtedy to w ogóle świetnie.

Niby to 75W jest już zdominowane, w zakresie boxów 70-75W są już predatorzy tacy jak Pegasus od Aspire czy też Evic VTC Mini od Joyetecha – ale każdy ma inne gusta i niektórym zasilanie z kitu Suboxa od Kangertecha do gustu przypadło. Teraz tylko czekać na rozwój wypadków i cenę u nas.

Vape News – Kangertech Kbox 200W

$
0
0

Poza mniejszym (Kbox Mini TC 75W) i najmniejszym (SubVod Kit) z rodzinki, jest jeszcze największy. I to o nim mowa. Oto First Look na Kboxa 200W.

epapieros

Kbox 200W ma być według KT produktem najlepszym na aktualnym rynku – cóż, skromni to oni nie są. Z drugiej strony, jakby się tak przyjrzeć…

Kbox 200W oferuje nam:

4 tryby TC – Nichrome, Nikiel, Stal Nierdzewna i Tytan. Not bad.

Rezystancja minimalna 0,05 Ohm

1000 regulacji temperatury na sekundę w trybie TC – całkiem niezła opcja, buszki będą dosyć płynne, ma sens.

„Mądre” ładowanie baterii – Kbox 200W będzie automatycznie rozpoznawał ładowarkę podłączoną do zestawu i balansował ładowanie. Maksymalny prąd ładowania 1.8A. Tego faktycznie nie ma konkurencja za bardzo – a może się okazać praktyczne.

epalenie

Kangertech wprowadza dwa identyczne do siebie produkty – posiadające te same parametry z wyjątkiem mocy. Kbox 120W i Kbox 200W to to samo, różnią się tylko osiągami.

Anyways, produkt wygląda naprawdę interesująco. Jak na 200W jest dość mały, zasilany dwoma akumulatorami 18650. Wygląda jak jego mniejsi braciszkowie – miejmy nadzieję, że uniknie ich błędów konstrukcyjnych i najczęstszych usterek. Może nareszcie poprawią powłokę, może popracują nad portem USB, żeby nie psuł się tak często – ale to tylko możanie i gdybanie, nie wiemy jeszcze jak się KT spisze.

Przedsprzedaże…

Są już dostępne. FastTech już oferuje ten sprzęcik, tak samo z resztą jak oficjalna strona producenta. No cóż, na FastTechu cena to…

OKOŁO 166 ZŁ ????
Jeżeli w tej cenie dotrze do Polski, mamy nowego zwycięzcę. 200 zł za 200W ? Ooo tak, count me in. Z tymi parametrami w takiej cenie, Kangertech wytacza wunderwaffe. Rewolucja? Niee. Ale początek rewolucji owszem.

Stos trudnych pytań – fakty i mity. Część Pierwsza

$
0
0

Dzisiaj będziemy obalać mity – miś uszatek niekoniecznie jadł pora na dobranoc, a to że alamakota nie wpływa na to że sierotka marysia.

#DISCLAIMER

Odpowiedzi, które tu znajdziecie popiera nauka i racjonalne myślenie – przydadzą wam się, jeśli chcecie na przykład… zachować ręce na miejscu, i takie tam. Miejcie je czasem na uwadze.

1) Akumulatory wybuchają od razu, ot tak – FAŁSZ

Akumulator nie wybucha – akumulator imploduje, rozdając naokoło ciśnienie, które zgromadził w sobie z powodu zmian termicznych i rezystancji wewnętrznej. Żeby doszło do implozji, nie wystarczy sekundowe zwarcie – taki akumulator musi pozostać zwarty na tyle długo, żeby doszło do uszkodzenia wnętrza. Niemniej jednak, jeśli widzicie zwarty akumulator, najlepszy sposób postępowania to:

a) jeżeli wiecie, kiedy zwarł i co zwiera i nie jest jeszcze w stanie krytycznym, natychmiast wyeliminujcie powód zwarcia

b) jeżeli nie wiecie kiedy zwarł/jest w stanie krytycznym, tj. wylał i jest bardzo gorący/syczy itd, biegiem się oddalcie. Dla takiego ratunku już nie ma, a jeszcze ciężej uratować człowieka, któremu pobudzona bateryjka wpakuje strzępki metalu w bebechy. To ani przyjemne, ani zabawne.

2) Przeterminowane liquidy, bazy i aromaty są szkodliwe – FAŁSZ

W tym wypadku zagadnienie jest podzielone – bo liquidy to jedna działka, bazy druga a aromaty jak się zapewne domyślacie trzecia.

Odpowiedź jest zabawna, bo łączy dwie kwestie i zastanawia się nad trzecią.

Od wapowania przeterminowanych baz i liquidów nic wam nie będzie  – jedyna praktycznie odczuwalna właściwość takiej bazy po terminie to fakt, że nikotyna z niej ucieka. Po zbyt długim magazynowaniu, baza 18MG na pewno nie będzie tych 18MG zawierała, ale to zależy od magazynowania i jego warunków. Liquidy – to samo.

Inaczej może, ale nie musi być z aromatami. Poza traceniem… aromatu (sic) mogą tam też zachodzić różne reakcje chemiczne – nie wiadomo co jest nośnikiem aromatu i jak się zachowa, bo wszystko zależy od firmy.

3) Ijust2 nie jest modem – PRAWDA

Ijust 2 jest elektroniczny, prawda? Czyli najpewniej zakwalifikowalibyście go do modów elektronicznych. A prawda jest taka, że wytyczną moda elektronicznego jest regulacja napięcia/mocy – wyjątek to VMW sub mod, ale tego też nie nazwałbym go elektronikiem.

Bliżej mu do mechanicznego – brak jakiejkolwiek stabilizacji napięcia itd… Ale, ma płytkę z elektroniką w środku, głównie zabezpieczenia i tak dalej. Mechanikiem do końca też nie jest.

Ijust2 to nieco przerośnięty e-papieros typu EGO, po prostu. Gwint 510 zamiast EGO i nic więcej, jest nawet na tyle prymitywny, że nie przeskoczył baterii EGO Upgrade – nie ma stabilizacji napięcia.

Owszem, Ijust2 jest spoko, za swoją cenę jest bardzo w porządku. Ale nie, niestety nie jest to MOD.

Aspire już dawno temu wypuściło podobne zasilanie – CF SubOhm.

4) Im niższa oporność – tym lepsza chmura – FAŁSZ

Niektórzy sobie myślą – „Ohohoho sobie poszaleję, jak zrobię 0,0001 ohm będę miał cumulusy”.

Jest to błąd. Niższa oporność niekoniecznie oznacza większe chmury – jest to kwestia w dużej mierze zależna od konstrukcji grzałki, od transportu liquidu, od jego proporcji….

Kawałek drutu o oporności 0,0005 ohm da dużo mniej chmury niż dobry Clapton z opornością 0,5 Ohm, gwarantuję. Im niższa oporność, tym więcej mocy się na grzałce wydziela, to fakt. Ale do chmury z tego jeszcze daleko, bo trzeba się upewnić, że taka grzałka ma jak najwięcej styczności z watą, wata dobrze liquid przewodzi, że grzałka nie pali waty od razu i tak dalej…

5) Rozładowanie akumulatora do 0,00

Zapewne wielu z was zastanawia się, co się stanie gdy rozładujemy akumulator do 0,00V – tutaj macie odpowiedź.

Jeżeli uda wam się to zrobić nie wysadzając go najpierw, bo takie rozładowanie występuje praktycznie tylko przy zwarciach, to akumulator stanie na napięciu 0,00V i nie będzie odczytywany przez ładowarki. Nieuchronnie straci wielką część swojej pojemności – i jest mało prawdopodobne, że go zreanimujecie bez odpowiedniego laboratorium, poza tym jest to bardzo, bardzo niebezpieczne i nieopłacalne.

Akumulatorów nie rozładowuje się do zera absolutnego – funkcjonuje coś takiego jak próg odcięcia, natomiast DZIAŁA SAM Z SIEBIE TYLKO W AKUMULATORACH ZABEZPIECZONYCH!

Przy niezabezpieczonych akumulatorach musicie to patrolować sami.

Progiem bezpiecznym zazwyczaj nazywa się 2,75 – 3V. Rozładowanie poniżej krzywdzi akumulator i zabiera mu żywotność, zmniejszając ilość możliwych do przepracowania ładowań-rozładowań i zmniejszając pojemność.

TL;DR nie rozładowujcie poniżej 2,75 bo to be.

6) Mod oznaczony jako 100W ma na pewno 100W – FAŁSZ

Moc maksymalna boxa nie uwzględnia zazwyczaj bardzo ważnej cechy, a właściwie zjawiska fizycznego, jakim jest spadek napięć na rezystancji własnej.

Spadki zależą od materiałów, z których box jest zbudowany, od wykonania i od chipów.

Kiedyś był w sprzedaży box od smoka – Smok M65. Przez jego budowę, nie można było wyciągnąć z niego 65W – za Chiny Ludowe. Winowajcą był chromowany styk ujemny, który spadkował na tyle mocno, że nie dało się korzystać z moda normalnie, przy ustawieniu większej mocy od razu ją obniżał bo elektronika wykrywała za duży pobór mocy. Po przeszlifowaniu tego styku, box otrzymywał dosłownie +10 W możliwości co najmniej 😛

7) Baterie do e-papierosów po zakupie należy „sformatować”

Nie, absolutnie. Nie ten typ ogniw.

Bateria po zakupie może być po prostu rozładowana – naładuj do końca i tyle. Formatowanie ma sens w wypadku innych typów ogniw – tutaj to tylko cykl ładowanie-rozładowanie, jeden normalny cykl mniej z życia akumulatora wewnątrz.

8) Do Ijusta 2 pasują inne grzałki niż fabryczne od Eleafa – PRAWDA

Eleaf Ijust 2 poza swoimi grzałkami fabrycznymi obsługuje również grzałki od Aspire – te do Atlantisa 2 & Tritonów 1 i 2.

Wybór od Aspire jest całkiem bogaty – najbardziej polecam wam Clapton Coila 0,5 Ohm, jest świetny. Smak bardzo dobrze oddaje i chmury generuje naprawdę spore.

No...

W tym artykule to by było na tyle – jeżeli macie jakieś trudne pytania/coś was zastanawia, zgłoście nam to w komentarzach. Odpowiedź na pewno się znajdzie :)

Pamiętajcie o konkursie który aktualnie jest w trakcie – do wygrania ciekawe nagrody 😀

VapeNews – Joyetech Cuboid

$
0
0

Dzisiejszy Vape News dotyczy cudeńka, które jest już rozchwytywane po świecie – mowa o Joyetech Cuboid 150W.

Cuboid jest modem… niezwykłym

e-papierosJoyetech bardzo mocno wyprowadził kontrę wobec obecnej sytuacji na rynku, w związku z czym Kangertech otrzymuje godnego przeciwnika. Cuboid jest bardzo schludny, a firmware od Joyetecha sprawia, że od razu chwytam za kieszeń. Owy boxik pokazuje stan naładowania… OBU AKUMULATORÓW!

Cuboid zasilany jest 2×18650 i pokazuje ich stan naładowania. Z jednej strony może to być trochę nieprzydatne dla tych, którzy noszą sparowane ze sobą akumulatory, ale z drugiej… widać, które ogniwo zużywa się szybciej i co może być przyczyną szybkiego rozładowywania się boxa.

Oczywiście nie zabrakło w tym przypadku popularnego obecnie „Firmware Update”. Boxik od Joyetecha otrzyma aktualizację, dzięki której moc maksymalna skoczy do 200W. Miodzio, idealna odpowiedź na Kboxa 200W.

Surowa lista parametrów

Parametry Cuboida to:

a) 150W – 200W po Firmware Upgrade

b) Zasilanie 2×18650

c) Obsługa trzech rodzajów drutów trybu kontroli temperatury –

Tytan (Ti), Nikiel (Ni) oraz Stal Nierdzewna (SS)

d) Zakres oporności minimalnych :

0,05 – 1,5 Ohm dla Kontroli Temperatury

0,1-3,5 Ohm dla trybu VW (Standardowej regulacji mocy na zwykłej grzałce)

e) Ekran OLED 0,96 cala (Zbliżamy się małymi kroczkami do ery ekranów czterocalowych w boxach?)

f) Oczywiście ładowanie MicroUSB i tutaj ciekawostka. Joyetech „grzecznie sugeruje” ładowanie ładowarką zewnętrzną – czyżby zwiastun problemów z ładowaniem MicroUSB?

e-papieros cuboidCo szykuje Joyetech?

Jak już pokazała nam nie raz historia, Joyetech jakościowo stoi wyżej od Kangertecha – Evic VTC Mini góruje zdecydowanie nad równorzędnym mu Kboxem Mini w segmencie 50W, a nadchodzący Kbox 70W należy do zupełnie innej kategorii boxów ze względu na wbudowany akumulator. W dodatku wygląda paskudnie, jak tania wersja Isticka 50W…

Jeżeli Cuboid się sprawdzi i jakościowo przebije Kboxa 200W, najprawdopodobniej nawet i ja się na niego skuszę. Wygląda? A i owszem, wygląda. I to świetnie. Działa? Oto jest pytanie. Konkurentów na swój segment cena/moc ma niewielu, zobaczymy jak sobie poradzi. Dodatkowo, Joyetech wypuszcza również atomizer, który ma być dedykowany do Evica VTC Mini oraz Cuboida – Cubis o którym na pewno jeszcze napiszę.

Podsumowanie

I cóż… Nic dodać, nic ująć. To jest mocny, celny strzał w rynek. Oryginalny Cuboid na znanym i lubianym FastTechu kosztuje 177 zł w Pre-Order (Zamówieniu przedpremierowym) – i jak na jego możliwości, ta cena to po prostu śmiech na sali. Za 177 zł otrzymujemy boxa o możliwościach wielokrotnie przebijających dużo, dużo droższe jednostki (Ekhy, ekhy, SnowWolf, ekhy, ekhy… Ojej, ktoś kaszlał. Słyszeliście coś?:D)

To jest sensacja, taka jakiej oczekiwaliśmy. Portfele zapłaczą jak na wyprzedażach Steam, albowiem ręce same się po Cuboida wiją. Tanio, sensownie, z przytupem i schludnie. Damn, you have my money! Chociaż z natury i doświadczenia korzystam tylko ze sprzętu Aspire to jednak… chyba się złamię. Kusi, oj… kusi.

Viewing all 53 articles
Browse latest View live